... ostatni spędziłam na babskich pogaduchach u Małgorzaty - pamiętacie - tej od Zielonej łyżeczki ;)... Zaczęło się od wina różowego, a skończyło się na czerwonym kocim...
Towarzyszyła nam muzyka, poetycki nastrój i jak to w domu bywa czasami zupełnie przez przypadek trochę suchego prania, które sprawnie poukładałyśmy w kupki...
To był na prawdę miły wieczór, za który dziękuję także mojemu mężowi albowiem dzielnie zaopiekował się naszą dziecięcą ferajną...
***
dziewczyna
poszła po wino
różowe
połowę
niebu odda
ziemi drugą połowę
piszę ja w ciszę wkręcona
ona i ona
osamotnione i niezamartwione
czasami trzeba pożyć
14.02.2014 r. z cyklu "Dni dziwne"
![]() |
"Cats do not go for a walk to get somewhere but to explore" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz