...

Zgodnie z przepisami USTAWY z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych wszelkie prawa do twórczości zamieszczonej na tym blogu są własnością jej autora. Kopiowanie i rozpowszechnianie ich w jakiejkolwiek formie jest zabronione.

niedziela, 31 stycznia 2010

Kwiat....

...zakwitł zielono seledynowo
zdobiąc okna głębię
nic że sztuczny
barwi ciemne dni i odbija promyki co przez szybę
wpadają
zatrzymać się mają przynajmniej na czymś
i pozostać


Blask...

...bił wczoraj z błękitnego nieba, rozkładał się po białych polach leniwie i między uśpionymi drzewami pozostawiał słoneczne muśnięcia...





Pod wieczór niebo ściemniało, blask zrobił się bardziej jaskrawy i nadeszła kolejna zimowa noc...
4



A na balkonie...

...w ten zimowy piękny czas, gdzie biel wokół razi w oczy, Suszki nam się ostały... 
Wieloroczne roślinki - jednakże w tych warunkach niewiadomym jest, czy z Wiosną się odrodzą... 
W promieniach słońca wyglądały tak...



A po drobnych wariacjach wyglądały tak :)...



Teatr cieni...

...zagościł późnym popołudniem na ścianie...zupełnie jakby na Pożegnanie...
Synek odjechał Tam Gdzie Jego Teraz Miejsce...
To dla Ciebie Smoku :)...



Eleonora...

... w piątek i sobotę - nie sypia nocą, w niedzielę i poniedziałek kładzie się najpóźniej o 9... W pozostałe dni tygodnia - stara się zasypiać nie później niż o 10 - 11, za wyjątkiem jednak tych dni gdy czeka do późnej nocy lub wczesnego ranka oczekując na Jego powrót...

Odpowiedz: Ile godzin udaje się średnio przespać w tygodniu Eleonorze ? :)

***

Takie były założenia, rzeczywistość okazała się nieco inna jak to zazwyczaj z nią bywa... Kolejne próby realizacji założeń nastąpią niebawem...

***

Eleonory dawno nie było u Siebie.... zagubiła się gdzieś pomiędzy Radzeniem Sobie z Twardą Rzeczywistością, a Duchowością i Wrażliwym Postrzeganiem Świata... jakoś tak pomiędzy zawisła, a ten stan nie sprzyja jakoś dalszemu jej rozwojowi... Mały kroczek w przód i znowu Postój... o wiele za długi jak na jej Eleonory wewnętrzne chęci i zamiłowania... Ugrzęzła jedną nogą w bagnie zimowej deprechy i powolutku, acz z ociąganiem się nieustającym próbuje zrobić krok w nowy czas... Ale jest - nie znikła z powierzchni Życia, bo trzymają ją Marzenia i Ludzie...i chwyta się kolejnych Desek Ratunku aby z powrotem stać się sobą - Radosną, pełną Barw, Sił i Energii do Dzielenia się pomysłami, do Cieszenia się Chwilą... Walczy ze Smutkiem z nadzieją, że to tylko Smutek... Ale powstanie - już lada dzień, lada chwila... i już nie będzie obgryzać paznokci, rwać włosów i z płaczem na końcu nosa obwiniać swoje drugie Ja za niepowodzenia i brak Chęci... Już...

sobota, 30 stycznia 2010

Kolęda 2010...

... o mały włos, a byłaby u nas koło 10:30... Jak na sobotę to dla nas troszkę za wcześnie - ale i tak udało nam się stanąć jako tako do pionu... Zanosiłam sąsiadce TęczowePtasieMleczko i okazało się, że Ksiądz i Kolęda są u Nich... Oddałam ciasto i biegiem wpadłam do naszej Rodzinnej Jaskini z hasłem: "Uwaga, zaraz będzie !"...
- Synek - masz 5 minut na ubranie... Całe szczęście, że zdążyłeś zjeść...

Biegiem rozpoczęłam szybkie ogarnianie niedosprzątanego od tygodni sprzątania... Dzwonek... Otwieram... A może Ksiądz za 10 minut ? - zapyta łam z nadzieją, ze pomknie do kolejnych drzwi... Tak też uczynił...i chyba z lekkim charakterystycznym dla niego uśmiechem powiedział Tak... Chyba powiedział - bo teraz to już pewna tego nie jestem...

***

Nadal ich nie ma... Albo już nie przyjdzie, albo zostawił sobie na Zakończenie...

I tak mi przeleciało przez głowę już dzisiaj nie raz jeden... Jest takie Przyjście, na które chyba trzeba być przygotowanym cały czas, że Wtedy nie będzie Dodatkowych 10 Minut... I albo przyjmiesz Go Teraz, albo Kolejnej Szansy Nie Będzie... ...Bo są takie Okazje, że Teraz są a za Moment ich nie będzie i Trzeba je łapać prawie w locie - chociaż jest Ryzyko...
No ale ksiądz ? Jak takie Panisko, to ....

***

(31.01.2010 godz.: 03:56) Nie przyszedł - zapomniał albo Bóg wie co... Tak czy siak dobre strony porannego wydarzenia były - jako taki porządek w chacie oraz przybycie w nasze progi w jednym dniu aż 2 krzyży z daleka i jednego z tektury + świeczniki sztuk 2 wraz z kropidłem... Będzie na Za Rok...


K +M + B 2010r.

***

Na Za Rok też się nie przydało, bo nawet nie Zapukał...
Nie będę wulgarna...
Na kolanach prosić go nie będę...

piątek, 29 stycznia 2010

Dziś jest pełnia...

...a w pełnię Wszechświat życzenia spełnia... stań więc oknem w twarz i duszy głosem wypowiedz niespełnione pragnienia... wypowiedziane i usłyszane uszami nieba będą... czegóż więcej potrzeba aby się Spełniło. . .

Bo kręgosłup...

... trzeba mieć w życiu - ten moralny i ten co nas utrzymuje na powierzchni, ten kościany... Bez sprawnie działającego tego kościanego - czasami dosłownie "ani rusz"... nie jest dla nas najlepiej, gdy któryś z nich szwankuje - zwłaszcza nagle, cichaczem, znienacka i całkiem z zaskoczenia, w najmniej oczekiwanym momencie... Na kondycje zarówno jednego jaki i drugiego wpływają wszystkie wykonane dotychczasowe kroki oraz te, które jeszcze przed nami... + genetyczne obciążenia...

Myślę, że czas o niego zadbać - może jeszcze nie jest za późno...

***

...A u Mery byłam, spotkałam się odwiedziłam... I gdyby nie ten kręgosłup i oby z nim z dnia na dzień coraz lepiej było i aż do starości - to pewnie nie widziałybyśmy się znowu szmat czasu...Ech Życie...

czwartek, 28 stycznia 2010

Polska...

...została zbombardowana... - taki komunikat usłyszałam dzisiaj z radiowego odbiornika jadąc po Mieście... - przez śnieg! - zakończył relacjonujący...
Fakt - padało i to chwilami mocno - ale bombardowania nie przypominało... za nic i całe szczęście, ze nie... Przed oczyma przesunęły mi się kadry ze starego czarno-białego filmu ukazującego bombardowanie Warszawy...
I pojechaliśmy dalej zimową porą, ostrożnie i w skupieniu bo zdradliwe warunki na drogach panowały dzisiaj od początku dnia...

***

...jest piękna gdy pada śnieg... nawet w Mieście... w jednej chwili biały puch pokrywa ten juz stary i zszarzały... znowu jest biało choć na Moment i chociaż na Chwilę pięknie jest znowu... Lubię zimę i lubię Miasta, Miasteczka, Mieścinki, Osady, Wsie, Kolonie i DwaDomyNaKrzyz... te brzydkie i te ładne bo są nasze... i tylko od nas zależny ich Piękno i Dusza - to jakie są...to jakimi jesteśmy My... polacy - i to nie koniecznie przez WIELKIE PE...
I nie ważne czy na stale żyjemy Tutaj, czy GdzieIndziej...

..o Matko Przenajświętsza.... ale mi patetycznie wyszło, a zaczęło się od krótkiej radiowej informacji pogodowej... :/

środa, 27 stycznia 2010

A wróżbici...

...od pogody zapowiadają właśnie, że jutro spadek ciśnienia się szykuje z ponad 1000 hPa do 975... od dawna nie notowany i już się co niektórzy go boją, a inni przed nim przestrzegają, a jeszcze inni informują i radzą, jak sobie z nim poradzić...

A ja - gdybym tego nie usłyszała i nie wiedziała i go nie przewidywała... to na co ja bym wtedy zrzuciła wszelkie moje jutrzejsze niepowodzenia ?

To wszystko Jego Wina - tego Niżu Skandynawskiego, to Przez Niego ten cały jutrzejszy dzień - a może Dzięki Niemu :) ?

***

(29.01.2010r. godz.: 20:36) ...nie zauważyłam, ze tak spadł... wręcz przeciwnie - wszystko się udało, dużo się działo, co zaplanowane - prawie wykonane... Może powinnam polubić spadki ciśnienia ? ...

Fantastyczny...

... serial się zapowiada... i imię ładne takie majkowe...

... i przy okazji przypomniałam sobie Kraków... Miejsce, gdzie w którym się urodziłam, ale nie było mi dane poznać go tak jakbym chciała... Może kiedyś na jakiś czas wrócimy do tego królewskiego - bądź co bądź Miasta..., ale nie całkiem na obrzeża, chociaż i one swój klimat posiadają, a do jego serca samego, które pod Wawelem bije... Do Smoka Obiboka Co Musi Dziewice Jeść, a Turbodymomen nie...
Przynajmniej tak bym chciała...

Ale o Majce miało być...
Wpadła... i to jak, po uszy... i na dodatek nie wie z kim, bo to było tylko zwykłe badanie ginekologiczne...

Ale o filmie "Majka"... !
Aaa... no właśnie... film? rozkręca się wolniej niż myślałam, że będzie się rozkręcał..., ale z drugiej strony to w tempie życia po krakowsku :)... zdarzają się fantastyczne ujęcia operatora, które poruszają śpiące w mojej głowie wspomnienia - a to chyba dobrze...

Aktorzy mówią po krakowsku i na pole :) co pozwala wtopić się w klimat zwłaszcza tym wszystkim, którzy chociaż fragmencik swojego życia w Krakowie spędzili...

A zresztą zobaczcie sami... albo pokochacie, albo obojętnie przejdziecie obok - nienawidzić raczej nie ma za co...

***

A od 23 lipca 2011 roku mamy w domu Majkę :).... i Julię też ....;)....

wtorek, 26 stycznia 2010

Etapem...

...wzrastania w siłę jest zdanie sobie sprawy z tego, ze jestem byłam za słaba...
Idzie lepsze zatem...

Wodzie...

...pozwalaj do ust spływać swobodnie jak górskim potokiem po kamieni grzbietach... nie wciągaj tylko bezlitośnie do wnętrza ciała twego... bez wody obumarłego, spragnionego... pustynię duszy nakarm wodą, a i ciało swój oddech prawidłowy, rytm i koloryt odzyska...

***

...a Dziadek Andrzej mówił, że ona siłę ma, ze statki pcha...ta Woda... i rację miał i pewnie dalej ma... jeden z najprawdziwiej wyglądających dziadków z prawdziwymi wąsiskami sumiastymi, że hej... honorowy bardzo, oddany rodzinie, pełen własnej życiowej mądrości doświadczeniami popartej, ale - ugodowy... Dzięki temu być może tylko zdołał do tej chwili zachować swój wewnętrzny spokój i opanowanie... Nie wiem czy Synek o tym wiedział, ale opowiedziałam mu o Dziadku Andrzeju, bo o dobrym się mówi, pamięta... Czy nie za rzadko jednak... ?
O Dziadku Michale będzie innym razem...

Pijemy zatem z Synkiem tę wodę co ze źródeł Beskidu... i pijemy... i pijemy... i pijemy...

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Paluszki...

...trzeba uważać jak się je...
Bo chrupkie niesłychanie słodkawo-lekko-słone niesłychanie miękkimi się wydając ostre kanty mieć potrafią...fantastyczne, ale jakze zwodnicze, nie trać zatem czujności łamiąc między zębami kolejne lekko opieczone nad ogniem paluszkowe źdźbło...

...pomyślałam degustując kolejne fantastyczne dzieło kinematografii animowanej, a mianowicie "Odlot"... Razem z Synkiem, przy kolorach błyszczącej zaschłej już choinki... trzeba by ja spalić chyba, bo tak wyrzucić ? w końcu była z nami jakiś czas...


...i był stary człowiek, który może...i było o spełnianiu marzeń i przemianie części dobra w zło... fantastyczna grafika, przerysowanie cech i niesamowicie zgrany z obrazem namalowanym dzwięk... i o wspomnieniach było i to że wieczność to bycie nieprzerwanie w głowach myślach i sercach naszych tych co po nas zostają...


...a najcudownieniejsze było o tym, ze życie to jeden wielki ciąg podróży, tylko trzeba mieć na nie dosyć odwagi...

***

...a paluszki były od Lajkonika - Junior... wyjątkowo chrupkie, cieniutkie i takie mniam... pewnie dlatego, ze to tradycyjna receptura...

No bo co ja mogę...

...powiedział ponoć Stróż naszej społeczności, gdy pewna Dobra Kobieta poprosiła o pomoc... o zmobilizowanie społeczności aby nie znosiła w całości sypiącej się choinki z 10, 8, 7, 6, .... piętra, bo schody, bo winda się zamienia w dywan z igieł... i to wszystko na dodatek tego wielkiego worka z przyjemnościami związanymi z utrzymaniem naszych korytarzy w czystości...

 

Przypomniały mi się czasy zamierzchłego PRL-u i jeszcze wielu lat dłużej - gdzie "Panie, co ja mogę..." słyszeliśmy na każdym kroku... I nie byłam wściekła na Pana Stróża, który tak powiedział, tylko wstyd mi się zrobiło na resztę Nas... Za Nas Resztę, którzy nie cenią pracy innych, zwłaszcza tych, których praca nie należy do najprzyjemniejszych... Za resztę tych, którzy żyjąc w Społeczności - bądź to jako tubylec, bądź to jako gość - nie dbają o wspólne otoczenie...

A może Pan Stróż już stracił wiarę, nadzieję i miłość w do ludzi - bo jak widzi czym się stają ostatnimi czasy, to szkoda mu jego sił i energii, żeby spróbować raz jeszcze zawalczyć...
I znowu kogoś usprawiedliwiam ?

Dobra Kobieto! Nie trać nadziei... może za rok Ktoś znajdzie taki sposób pozbywania się zasuszonej choinki, ze igieł nie będzie na korytarzach... Uwierz! Nadal ściany naszych ludzkich osad pełne są Prawdziwych Ludzi, którzy chcą żeby było trochę przyjemniej wokół nas...
Może tylko trochę Wszyscy opadliśmy z sił...
Byle do Wiosny...

niedziela, 24 stycznia 2010

Krzyk...

...towarzyszył mi w życiu od zawsze... Mam wrażenie, ze fraza "Nie krzycz" wyryła się gdzieś we mnie i powraca jak bumerang... Skąd i dlaczego ? Nie wiem na pewno...
Czy Ktoś Kogoś wiecznie uciszał ? A może Ktoś Kiedyś nie Mówił tylko Krzyczał ? Po co ? Dlaczego ? Bo jak grochem o ścianę, czy tak już z przyzwyczajenia i na wszelki wypadek ?
Zauważyłam to jednak chyba jeszcze w porę i coś z tym postanawiam zrobić...

Może dlatego jeszcze do niedawna uważałam krzyk za jedyny sposób przekonania innych do moich racji (zwłaszcza tych słusznych i sprawdzonych) albo osiągnięcia tego czego bardzo chciałam... Nie jest to jednak najlepsza strategia...

Poszukiwałam więc ciszy, jednak nie każda z ciszy, które napotkałam ze mną współgrała...
Głucha, pusta i bez charakteru nie służyła mi zupełnie, nudziła i nie moją ciszą była...
Nieliczne tylko z cisz były takie, że udało mi się w nich pozostać na dłużnej, a w jednej tylko Trwać... Więc Trwam...
O okazuje się, ze bez krzyku da się prawie wszystko...

Czasami jednak krzyk przybiera formy dopuszczalne i wtedy bez niego życie nie byłoby takim jakim jest...

Jakże często...

...uświęcam Ten Dzień ciężka pracą... O ileż częściej wtedy modlę się niż kiedyś, a ostatnimi czasy rzadko, chociaż coraz częściej stojąc w świątyni... Kiedy próbuję w ciągu jednego dnia nadgonić zaległości z całego tygodnia i kiedy brakuje mi sił albo kiedy znaleźć czegoś nie mogę... I pytam Św. Antoniego gdzie ukryta jest zguba, a Maryję o wytrwałość proszę... I robiąc pranie, zmywając podłogę, sprzątając kuchnię i łazienkę, zbierając po raz setny zabawki z podłogi i zaschnięte kawałki bułki z wykładziny - przepraszam, dziękuję i proszę - za tych dla tych co kocham co kochają mnie i za siebie troszeczkę też...

Niedziela...

***

(10.05.2011r g.: 22:30) Ostatnimi czasy więcej Wzdycham i Rozmawiam z moją Świadomością...

Mama...

- ... zamienia się czasami w Babcię, prawda ? - stwierdził pytająco Synek
- ...czasami, a Babcia zamienia się czasami w Mamę ?
- Hmm... nie... nigdy... - zamyślił się Synek
- No widzisz...

...tak trudno brać przykład z własnych dzieci - pomyślała Ona - chociaż to takie cenne... jakoś tak utarło się przez lata, że ma być na odwrót i już...

Tegoroczne ferie...

...upłyną pod hasłem "nic na siłę..." bo w końcu co na siłę to i przymuszone i Panu Bogu i Innym też nie miłe... i czasami tylko z tego jakaś nauka pozostaje... Więc, nic na siłę - bo strzępek nerwów ze mnie zostanie po mającym nadejść tygodniu, a dzieci tylko naburmuszone i spłakane wraz ze mną po kątach naszych pokoi łazić będą... Nic na siłę, ale nie bez chęci zrobienia czegoś co wzbogaci nasze przebywanie ze sobą jak i nas samych... Nic na siłę, tylko małymi kroczkami bez przemęczenia i zniechęcenia, z przyjemnością i radością wypływającą z uczenia się życia... Chociaż - jak się później okaże - nie zawsze tak pięknie będzie...

***

(31.01.2010 godz.: 6:08) ...i na siłę nie było, chociaż forteli używanie było na porządku dziennym... Ale zmieniając temat - bo mimo wszystko było ciekawie... Na przykład dla rozrywki zamrażaliśmy na -25 stopniach, a potem patrzyliśmy za ile się roztopi...



...i robiliśmy Tęczowe Ptasie Mleczko...


niedziela, 10 stycznia 2010

Palenie świec...

...lubię niezaprzeczalnie... nie żeby cały czas i non-stop, ale od czasu do czasu potrzebuję ich blasku i zapachu topionego wosku... Rzadziej w ciągu dnia, znacznie częściej wieczorem i nocami - na oczyszczenie myśli rozgonionych po całym dniu latających pod sufitem, rozłożonych po kątach, ukrytych pod stołami i z kurzem co za pan brat w dziurach rzadko przez ludzkie oko odwiedzanych... Te Trzy zaprosił w nasze progi NaszOn i trwają do Dzisiaj - chociaż wiele wosku do końca ich dni im nie zostało...




Palę je zatem sporadycznie - co by nie zapomniały, ze świecami są, ale aby jeszcze trochę pożyły...

Wschód słońca..

...to Boska Niespodzianka, nigdy nie wiesz jaki będzie - musisz się przebudzić i wyrwać z objęć nocy aby dojrzeć jego piękno, albo kłaść się spać wraz z jego Przebudzeniem... Ten przywitał mnie tuż nad naszym Domem i w pobliżu żłobka naszej Córeczki - niesamowicie przepiękny i dający nadzieję na Dobry Dzień - chociaż jesiennie wietrzny...


Poranne pobudki...

...nie są moją ulubioną czynnością - chociaż i to z dnia na dzień staram się polubić.... Tej jesieni już zeszłorocznej poranki okraszone wschodami słońca, które niezmiennie od od lat kocham dodawały energii pomimo wczesnej pory oraz pomagały przeżyć pierwsze godziny po Przebudzeniu...





W takich warunkach nie straszny był mi żaden korek...

Za to powroty były deszczowe i łzawe, gdy zmęczony umysł już resztkami sił próbował doprowadzić mnie i mój samochód na zasłużony tego dnia odpoczynek...

Jesień...

...była tego już poprzedniego roku niezaprzeczalnie Polska Złota...
Rześkie poranki rosiły kolorowe liście kroplami osiadającej mgły...



...a droga do pracy przez Zieloną Białołękę wilgotna od mżawki stawała się jedną wielką przyjemnością...


Kręgi...

...zatacza Życie moje i nie tylko moje, zupełnie z nienacka powracam w miejsca i chwile, w których już Kiedyś byłam... Pozostaję w nich na Jakiś Czas albo Dużej, jeśli tylko tego Chcę... Powracam do miejsc w mojej głowie i do umiejętności, które nabywać zaczęłam będąc o kilka, kilkanaście lat młodszą Osobą... Powracam - bo czuje potrzebę Udoskonalenia w sobie tego, co być może Kiedyś po sobie zostawię...

Powrót poczułam Dzisiaj stając u Wrót Pana i radością śpiewając kolędę - zupełnie tak jak kiedyś... Już chyba nie jestem na Nic ani Nikogo obrażona, tylko Dziękuję i Przepraszam i Proszę o kolejne Powroty... Buntuję się, ale bez tego nie dowiedziałabym się o Życiu, tego co wiem... W końcu Wolna Wola pozwala nam wybrać Własną Drogę - chociaż czasami okazuje się ona Drogą Przez Mękę...

Zupełnie jak dzisiejszy powrót do Domu, gdy Zima zawitała i zasypała białym puchem łąki, pola, lasy, drogi, chodniki, kościoły, ludzi, samochody, parkingi...
I jest biało i znowu ładniej i mroźno, aż łzawią oczy, a pociągi nie chcą jechać, bo zamarzła trakcja...

Bo tak ma być, taka jest Kolej Rzeczy i jest Zima, żebym mogła cieszyć się Wiosną, gdy pierwszymi promykami słońca połaskocze mą twarz....

sobota, 9 stycznia 2010

I oby zawsze...

...było jak w tym liście, bo czas i dorastanie z dojrzewaniem wespół, z podszeptami życzliwych mogłyby wszystko popsuć... Wrażliwa dusza tego Młodego Człowieka kocha całym sobą Mimo Wszystko i nie patrząc na Życiowe Drogi Kręte Moje... Kocha Miłością szczerą dziecięcą i bezgraniczną i za to Mu dziękuję chociaż to nigdy nie wystarczy aby Zadośćuczynić...

Napisał Dawid Bukowski - 8 lat
...i błędy ortograficzne na prawdę nie mają w tym momencie znaczenia... Żadnego... :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...