wolę
ukrywać się za obrazkami
są naiwne i pachną
dziecięca wielkością
małość naraża na pośmiewisko
niepoprawność kłuje w oczy
chaos trąci niezrównoważeniem
kolory wskazują na inność
bałagan potwierdza niedostosowanie
emocje pieprzą normalność
jest smaczniej i gorąco
zlizuję pot jak sól z czipsów
zapijam
podwójnie chmielonym bożym dniem
poprzestawiam lada chwila szafki
bądź na to przygotowany
w końcu trzeba zmienić to
na co w chorobie lenistwa
zgadza się człowiek
dojrzewający niczym pomidor z chłodni
już długo leżeliśmy obok jabłek
możemy zjeść siebie ze smakiem
i tak wszystkiego nie zdążę
lubię kiedy w studni dudni
niczym w starej lokomotywie
to były czasy
wróciły
zaraz dopcham walizki kolejnymi nogawkami
i przylgnę miedzybrwiami
do jej głowy
29.05.2016r. z cyklu ?
1 komentarz:
Jest w tym dużo poetyki, choć dotyczy dnia codziennego. Czyta się z zainteresowaniem!
Prześlij komentarz