... Wczoraj ASP 9-13, szybkie spotkanie i kawa z Wandą oraz jej wieczorna przygoda z Collagenem... Wanda masz u mnie trybuszon do otwierania tych zapaskalizowanych na maksa butelek, żeby się już z nimi nie mocować :) Tylko spokój nas może Uratować...
To miał być dzień dla mojego projektu DuoLife i taki był... Spotkanie z Tadeuszem od 18-20, mnóstwo nowej wiedzy i ugruntowanie starej... Nowe twarze, potwierdzenie mojej Wizji, Misji oraz Celu, które jakimś cudem zbiegają się z tymi zespołowymi...
Przede mną nadal budowanie zespołu w Domu, bo na tym polu poległam totalnie... Opór domowników na zmiany jest maksymalny plus wiecznie odbijanie piłeczki... Zawsze proszę o coś nie w porę, albo oglądają, albo jedzą, albo zmęczeni, albo... Jestem wyrozumiała... Czy wyrozumiałość ma granice ??? To mnie spowalnia, więc albo przestanę spać i zacznę się wyrabiać i w końcu padnę jak szkapa, albo Grafik i to podpisany przez każdego, żeby nie było, że "nie wiedzialem"... Staram się głęboko oddychać i opanowywać wkurw... Jutro nowa poza, nie powinnam się spóźnić, nie lubię się spozniać, tracę wtedy wiarygodność...
Potem 21-22 spotkanie z Anią T.... Dzielna dziewczyna, lekko pokiereszowana przez życie, jak wielu z nas ale prze do przodu i się odbudowuje.. Pięknie.JEMY dzięki Katarzynie i świadomości, że mamy to co przyciągamy... Tylko teraz zmiana tempa i kierunku... Dość bycia Kopciuszkiem... Kalendarz ustalony, trzymamy się ustaleń i w kontakcie... Planujemy, ale jesteśmy elastyczni, jak ta kość ze szkolenia twarda, ale elastyczna"...
O 22 wyskakuję od Anny, żegnam jej wesołą gromadkę i ostatnim 511 dojeżdżam do Domu... Jest 24:00... Dlaczego obawiam się otworzyć drzwi ?... Wchodzę, wszyscy śpią... Prawie, bo Syn czeka na kanapki... Śmieci nie wyniesione plus reklamówka nowych na stole, podłodze... Naczynia nawet w najmniejszej części nie umyte, plus kolejne szklanki i talerze z popołudnia, nowe opakowania zwrotne...
Wchodzę do łazienki opłukać twarz i umyć zęby, czy wezmę prysznic ? Nie wiem... postaram się... Stopy mam brudne od farb na parkiecie w pracowni... Atakuje mnie pranie suche rozwieszone, wilgotne nierozwieszone na podłodze brudne nie wsadzone do pralki i to w pralce które czeka na wyjęcie... No żesz kurwa...
Idę napić się herbaty, siadam przed kompem, liczę pit... W poniedziałek jest szansa go zanieść.... Zasypiam na fotelu... Śni mi się Rahim Blak jak mnie opierdala, że mam tyle talentów, a na tak długoje zakopałam... Budzi mnie Dawid nad ranem, idzie do szkoły... Chyba robiłam mu kanapkę na drugie śniadanie... Noe pamiętam, może to był sen ? Koło 7 jak zombie budzę resztę, ogarniam i oczywiście wychodzę na końcu w biegu wynosząc śmieci... Dwa worki udało się wcisnąć przy wyjściu do pracy i przedszkola domownikom...
Docieram 511 pod Urząd Dzielnicy Białołęka, podjeżdża spóźniony 518... Wsiadam.... na Żerań FSO orientuję się, że o 516... No co za pech.... Warczę...Na ASP docieram na 10....
Jest 20.... W domu nikt nic nie ruszył palcem, Maja domaga się zainteresowania i gry w planszówkę, M. czeka na jedzenie, wszyscy zajeci... Życie kur***a !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz