... - dobra, powiem Ci prawdę.... - są dziwne...
Talerz pączków a la Gniot stał na stole, w powietrzu unosił się zapach smalcu, który za nic nie chciał zniknąć pomimo pootwieranych okien i makabrycznie głośno szumiącego wywiewu w kuchennym aneksie...
Dzisiejsze moje poczynania dowiodły ostatecznie, że nie należy się brać za rzeczy, które inni ludzie potrafią zrobić szybciej, zgrabniej, lepiej i smaczniej ode mnie...
Ciasto nie wyrosło, smalec spienił się jak morskie fale i próbował opanować kuchenkę - jakimś cudem jednak udało się je usmażyć...
Od dzisiaj jednak koniec z Zosią Samosią - w końcu nie muszę umieć zrobić wszystkiego - łapiąc 1000 srok za ogon, w końcu człowiek nie potrafi nic zrobić do końca dobrze...
Zwłaszcza w sytuacji, kiedy organizm daje mi do zrozumienia, że jestem zmęczona i powinnam odpocząć oraz skupić się tylko na rzeczach istotnych w danej chwili...
No, tylko pączki mi Kiedyś wychodziły całkiem nieźle - i nawet niektórym smakowały - przynajmniej tak mówili, mam nadzieję, że nie tylko z grzeczności...
Synek czyta co piszę i mówi "Przecież jeszcze ich nie próbowaliśmy...." Hmmm....
No w końcu spróbujemy...
........były ohydne, wylądowały w koszu na śmieci...
Szkoda tylko powidła z róży... :(
Jak przyjdzie M. to powie, że na Ziemię spadły jakieś meteoryty - powiedział Synek patrząc na moje dzieło...
Dzisiejsze moje poczynania dowiodły ostatecznie, że nie należy się brać za rzeczy, które inni ludzie potrafią zrobić szybciej, zgrabniej, lepiej i smaczniej ode mnie...
Ciasto nie wyrosło, smalec spienił się jak morskie fale i próbował opanować kuchenkę - jakimś cudem jednak udało się je usmażyć...
Od dzisiaj jednak koniec z Zosią Samosią - w końcu nie muszę umieć zrobić wszystkiego - łapiąc 1000 srok za ogon, w końcu człowiek nie potrafi nic zrobić do końca dobrze...
Zwłaszcza w sytuacji, kiedy organizm daje mi do zrozumienia, że jestem zmęczona i powinnam odpocząć oraz skupić się tylko na rzeczach istotnych w danej chwili...
No, tylko pączki mi Kiedyś wychodziły całkiem nieźle - i nawet niektórym smakowały - przynajmniej tak mówili, mam nadzieję, że nie tylko z grzeczności...
Synek czyta co piszę i mówi "Przecież jeszcze ich nie próbowaliśmy...." Hmmm....
No w końcu spróbujemy...
........były ohydne, wylądowały w koszu na śmieci...
Szkoda tylko powidła z róży... :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz